majstersztyk adaptacyjny
Wśród mechanizmów warunkujących nasze przetrwanie na dwa zwraca się szczególną uwagę, po pierwsze fizyczny ból, jako sygnał, że „trzeba się jak najszybciej z danej sytuacji wycofać […] lub podjąć jakieś środki zaradcze” (A. Kępiński, Lęk). Po drugie, w toku ewolucji poszerzyliśmy nasze zasoby obronne o subiektywną kategorię poczucia zadowolenia z życia (R. F. Baumeister, Zwierzę kulturowe). Poczucie to w dużym stopniu zastąpiło ból fizyczny w jego funkcji reakcji ostrzegawczej, poszerzając ją o nowe formy (Osika, O bólu generowanym społecznie). Obecnie za najbardziej skuteczny środek budowania dobrostanu ludzkiego uznaje się relacje, wśród których przyjaźń, zasłużenie, uchodzi za najbardziej wartościową ich odmianę (R. Dunbar, Przyjaźń). Okazuje się, że jesteśmy bardziej zadowoleni z życia, kiedy mamy pewność, że komuś na nas zależy, bo bycie towarzyskim i posiadanie przyjaciół wzmacnia nas psychicznie oraz pomaga utrzymać się w dobrym zdrowiu:
„Przyjaźnie zabezpieczają nas przed chorobami i pogarszaniem się sprawności władz poznawczych, pomagają nam mocniej angażować się w zadania, które mamy do wykonania, oraz pozwalają lepiej zintegrować się ze wspólnotą, w której żyjemy. Jest to szczególnie ważne w świecie współczesnym, w którym do naszej wspólnoty należy wielu nieznanych nam specjalnie lub wcale nieznanych osób. Przyjaciele udzielają pomocy i wsparcia, jak również stanowią grupę osób gotowych poświęcić swój czas (niekiedy nawet pieniądze), by z nami być”.
(R. Dunbar, Przyjaźń)
To właśnie „niewymuszona chęć bycia z kimś” uchodzi za najbardziej pewny próbnik prawdziwej przyjaźni, jest ona związana z przyjemnym poczuciem rozluźnienia, które temu „byciu” towarzyszy, a którego podłożem fizjologicznym są wydzielane obficie endorfiny, dopełniająca na poziomie fizjologicznym wielowymiarowość tego pozytywnego doznania.
Na podstawie szeregu badań Robina Dunbara i jego współpracowników, za liczbę osób konieczną do osiągnięcia dobrostanu uznaje się 150, jest to tzw. liczba Dunbara(Przyjaźń). Jednakże nie jest ona jednorodna, składa się z szeregu kręgów wskazujących na głębokość relacji, od tych „na całe życie” (1,5 osoby) przez najlepszych przyjaciół (około 5 osób), bliskich (15 osób) i dobrych przyjaciół (50) po znajomych dopełniających liczbę 150. Liczba ta może także zawierać zwierzęta, z którymi nawiązujemy relacje oraz „osobowe czynniki nadprzyrodzone”, zgodnie z indywidualnymi preferencjami wpisując się w odpowiedni krąg.
Biorąc pod uwagę powyższe trudno się dziwić, że przyjaźń staje się przedmiotem naszych dążeń i starań, ukierunkowując nasze spojrzenie w stronę najbardziej oczywistego instrumentu społecznego, jakim jest komunikacja.
Jaka musi być, żebyśmy mogli odnosić „sukcesy” na tym polu?
W tym względzie kluczowy jest sam fakt kontaktu, funkcja fatyczna komunikacji, czyli wspólne bycie, wynikające ze współobecności, wspólnie dzielonej uwagi oraz intencjonalności. O przynależności do poszczególnych kręgów świadczy ilość czasu, jaki poświęcamy na wspólnie spędzany czas, im dłuższy, tym większa zażyłość, trywialne i jednocześnie bardzo wymierne.
Można także mówić o kilku praktykach komunikacyjnych, które są szczególnie znaczące z punktu widzenia zacieśniania więzi społecznych, co ważne z większą liczbą osób w tym samym czasie, co pozwala znacząco podnieść zakres naszego oddziaływania, należą do nich śmiech, przyjemny dotyk, śpiew, taniec i biesiadowanie, rozmowy oraz opowiadanie historii. Dzięki śmiechowi, który jest intuicyjny i bardzo instynktowy możemy w krótkim czasie budować poczucie przynależności, a duża podatność na „zaraźliwość” pozwala potęgować ten efekt. Przyjemny dotyk zapewnia wzajemne poczucie bezpieczeństwa. Śpiew, taniec i biesiadowanie wyzwalają różne formy synchronizacji interaktywnej, tj. dopasowanie, zazębianie lub zaraźliwość emocjonalną pomagające w koordynacji zachowań aż do pełnego doświadczenia bliskości (M. L. Knapp i inni, Komunikacja niewerbalna w interakcjach międzyludzkich). Rozmowy składające się z szeregu złożonych wymian budujących określony rodzaj narracji sprzyjają wzajemnemu zrozumieniu, pomagają także wypracować intersubiektywności. Natomiast opowieści stanowią spoiwo
Z powyższego płyną bardzo proste wnioski, nasz dobrostan, istotny z punktu widzenia naszego potencjału adaptacyjnego, wymaga czasu spędzanego z innymi na śmiechu, dotykaniu, śpiewie, tańcu, biesiadowaniu, rozmowach i snuciu opowieści, i nie jest to próżne jego trwonienie ale egzystencjalna konieczność.
Grażyna Osika