Ludzkie podzielenie
Wielokrotnie na tej stronie (communico.pl) podkreślam, że komunikacja jest takim „narzędziem” ludzkiego działania, które pomaga nam „dzielić coś wspólnie, należeć z kimś do czegoś wspólnego”https://communico.pl/o-mnie/; https://communico.pl/intersubiektywnosc/.
Są jednak takie akty ludzkiej komunikacji, które jawnie podważają tę zasadę, albo pozostają w sprzeczności wobec niej w tym najbardziej podstawowym znaczeniu. A jednocześnie stają się naszym udziałem w codziennych praktykach komunikacyjnych, niestety – mowa o WROGOŚCI. Trudne doświadczenie interakcyjne, ale także wymykającej się analitycznemu oglądowi. Bo jak opisać to, co się dokonuje w przestrzeni relacyjnej, kiedy ludzie przejawiają wobec siebie WROGOŚĆ. Dlatego raczej skupiamy się na powodach, usprawiedliwieniach, że do niej dochodzi pomagających nam radzić sobie z zachowaniami, z którymi z trudem się identyfikujemy – ja normalnie tak się nie zachowuję. A jednak wtedy tak…
Wiemy także, jak te doświadczenia są wyniszczające, nas, nasze relacje z innymi. Wiemy, że ta doznawana „nieprzyjemność” potrafi pozostawać z nami na długo. Korzeni się w naszej pamięci i pielęgnowana naszymi ruminacjami (natrętne wątki rozwijane w naszej mowie wewnętrznej) potrafi rozrastać się do niebotycznych rozmiarów, kładąc się cieniem na samoocenie, ale także na postawach jakie przyjmujemy wobec innych ludzi, a to nieuchronnie staje się zaczynem do jej dalszego rozwoju. „Spirale” wrogości drenujące życie społeczne są tym czego nie chcemy, wobec których w panice pytamy, jak im zapobiegać?
Jeżeli chcemy odpowiedzieć na to pytanie, musimy najpierw zrozumieć ,co stało się w tobie, co stało się we mnie, co dzieje się między nami, kiedy zaczyna panowała wrogość.
…Niewiele trzeba żeby naszym złym myślom dodać skrzydeł…
Eric (Abi Morgan, USA, Wielka Brytania 2024, https://www.filmweb.pl/serial/Eric-2024-10047792)
mówi jeden z bohaterów filmu Eric próbując oddać dynamikę narastającej wrogości, która wymyka się spod kontroli.
Słowniki podpowiadają nam, że wrogość powinniśmy wiązać z terminem „wróg”, czyli kimś nieprzyjaźnie usposobionym wobec kogoś lub czegoś https://sjp.pwn.pl/szukaj/wr%C3%B3g.html; w Słowniku Języka Polskiego pod redakcją Dobroszewskiego https://sjp.pwn.pl/doroszewski/wrogosc;5517860.html dowiadujemy się, że wrogość to przejaw postawy, zatem tego jak ktoś myśli, jakie ma uczucia wobec przedmiotu lub podmiotu wrogości (https://open.icm.edu.pl/items/11451fe4-8a5b-4e1a-9afc-b5a131ed7e56) i te dwa komponenty decydują ostatecznie jak się zachowujemy. Należy zatem pytać dalej, co jest źródłem tych negatywnych myśli i uczuć?
Badacze zajmujący się relacjami ludzkimi wskazują na odmienności jako potencjalne źródło wrogich postaw, bo INNY to często OBCY. Możemy mówić o tzw. odmiennościach prymarnych do nich zalicza się rasę, wiek, płeć, niepełnosprawność, przynależność etniczną, druga grupa różnic odnosi się do sposobu życia, czyli kultury, religii, seksualnej orientacji, stylu myślenia, doświadczenia zawodowego, stylu życia, wykształcenia, języka, narodowości, stanu cywilnego, statusu ekonomicznego, preferencji politycznych, usytuowania geograficznego, do trzeciej grupy należą wartości, przekonania, uczucia, normy grupowe, sposób percepcji, postawy, itp.(Rasoava Rijamampianina, Teresa Carmichael, A Pragmatic and Holistic Approach to Managing Diversity, 2005).
Im większe obszary odmienności tym większe zagrożenie wrogimi reakcjami. Psychologowie społeczni podpowiadają nam także, że wrogie, agresywne zachowania mogą zostać wyzwolone warunkami zewnętrznymi, stresem, poczuciem zagrożenia, poczuciem niesprawiedliwości, ale także jako reakcja odwetowa na czyjąś wrogość (E. Aronson i inni, Psychologia społeczna, 2007). Wtedy wrogość wywołuje wrogość.
Jednak ze względu na podstawowy, łączący cel komunikacji warto pytać o inne rozwiązania.
Jako przykład może posłużyć model Dolfa Zillmanna, w którym wrogie zachowania podejmowane wobec nas możemy neutralizować mową wewnętrzną świadomie przechodząc przez kolejne etapy prowokacji. Zaczynamy od prostych wzmacniających zapewnień – „jeśli się zdenerwuję, to będę wiedzieć co robić” lub „potrafię opanować tę sytuację”, „przecież mam sposoby na radzenie sobie z własną złością”, itp. Drugi etap polega na wyciszaniu własnych emocji racjonalną oceną – „nie muszę sobie nic udowadniać”, „zachowanie tego człowieka nie jest właściwe”, „nie chcę wchodzić w sytuację konfliktową”, itp. Trzeci etap to opanowywanie własnego zdenerwowania – „trzeba się uspokoić”, „nie pozwolę się sprowokować”, „chcę zachować spokój”, itp. Ostatni etap polega na wywołaniu refleksji po czasie pomagającej zobiektywizować negatywne zdarzenia – „mogło być gorzej”, „to są trudne sytuacje”, „zrozumienie wymaga czasu”, itp. Pytanie, czy te proste metody pracy z samym sobą mają szansę być skuteczne?
Wydaje się, że już sam fakt dysponowania narzędziami, do których mamy stały dostęp, daje pewne nadzieje, świadomość posiadania „jakiegoś” środka zaradczego może obniżać prawdopodobieństwo pojawienia się reaktywnej wrogości, a moje łamanie schematu zachowania może być początkiem czegoś konstruktywnego. A to już COŚ.
Grażyna Osika