Wernisaż prac ROLANDA NEUPAUERA, Galeria Inny Śląsk, Tarnowski Góry, Luty 2024 https://innyslask.pl/?page_id=36
Warunek zachodzenia komunikacji
Michael Tomassello w swoich badaniach pisząc o komunikacji (Tomasello, A Natural History of Human Thinking, MIT Press, Cambridge MA 2008) zwraca uwagę na to, że podstawowym warunkiem jej zachodzenia jest współdzielona uwaga oraz intencjonalność, trudno z tym rozpoznaniem polemizować, jednakże w spostrzeżeniu tym jest zaszyta entymematyczna (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wnioskowanie_entymematyczne) przesłanka. Bowiem zanim skupiny na czymś uwagę i podzielimy intencjonalność jako uczestnicy komunikacji musimy dostrzec wzajemnie swoją OBECNOŚĆ. Zatem kiedy pytamy o warunki komunikacji, wydaje się, że to właśnie OBECNOŚĆ jest tym minimum minimorum (https://pl.wiktionary.org/wiki/minimum_minimorum ) i jako taka wymaga bardziej pogłębionego rozumienia.
OBECNOŚĆ jest jednocześnie jednym z tych pojęć, które wręcz intuicyjne wypełnia się treścią, kiedy świadomość napotyka fakt cudzego istnienia i tego co Walter Jackson Ong opisywał, jako „coś wynurzające się z wnętrza” DRUGIEGO, tworzące paradygmat sensu obecności (W.J. Ong, Osoba – świadomość – komunikacja, 2009). Jak twierdził, jest to, to czego doświadczamy stając twarzą w twarz z inną istotą ludzką. O ile sam stan wydaje się w dużym stopniu intuicyjny, i w takim sensie oczywisty, to jego opis już nie.
Pewnej podpowiedzi możemy szukać w sposobie w jaki Peter L. Berger i Thomas Luckmann próbowali ujmować nasze „zanurzenie w świecie”:
Wśród wielu rzeczywistości jest jedna, która jawi się jako rzeczywistość par excellence. Jest to rzeczywistość życia codziennego. Jej uprzywilejowane miejsce upoważnia do przyznania jej miana rzeczywistości podstawowej. W życiu codziennym występuje najwyższe napięcie świadomości, to znaczy, że życie codzienne oddziałuje na świadomości w sposób najbardziej przytłaczający, spieszny i intensywny. Jego narzucającej się obecności nie sposób zignorować, a trudno ją nawet osłabić. W rezultacie zmusza mnie ono do obdarzenia go uwagą w najpełniejszy sposób. Życia codziennego doświadczam w stanie czujności. Ten stan czujnego istnienia w życiu codziennym i czujnego postrzegania rzeczywistości życia codziennego uznaję za normalny i zrozumiały sam przez się, konstytuuje on moją postawę naturalną
(P. L. Berger, T. Luckmann, Społeczne tworzenie rzeczywistości, 1983).
Jako, że OBECNOŚĆ jest elementem rzeczywistości świata codziennego, analogicznie możemy spróbować konceptualizować fenomen OBECNOŚCI, w formie pastiszu, ale pastiszu w jego właściwym znaczeniu (https://polszczyzna.pl/pastisz-co-to-jest-definicja-synonimy-i-przyklady-uzycia/ ), tj. naśladując za cytowanymi autorami ich podejście, i tak OBECNOŚĆ możemy rozumieć jako:
znaczący „składnik” rzeczywistości podstawowej, wywołujący najwyższe napięcie świadomości ze względu na sam fakt „odkrycia” istnienia DRUGIEGO. Doświadczenia tego nie sposób zignorować ani osłabić, bowiem zmusza ono do obdarzenia go uwagą w najpełniejszy sposób, tj. w stanie czujności. I ten stan czujnego doznawania cudzego istnienia jest zrozumiały sam przez się (opracowano na podstawie wcześniej przytaczanego cytatu, patrz: P. L. Berger, T. Luckmann, Społeczne tworzenie rzeczywistości, 1983).
Kolejną podpowiedź, pomagającą rozwinąć prowadzoną myśl, podsuwa Maurice Merleau-Ponty w Fenomenologii percepcji, kiedy zauważa, że to owo coś wynurzające się z wnętrza konstytuujące OBECNOŚĆ może nabierać bardzo konkretny kształt:
Skoro mam funkcje zmysłowe, pole wizualne, słuchowe i dotykowe, od razu komunikuję się już z innymi, którzy również są psychofizycznymi podmiotami. Kiedy moje spojrzenie pada na żywe i działające ciało, otaczające je przedmioty natychmiast otrzymują nową warstwę znaczenia: są już nie tylko tym, co ja sam mógłbym z nimi zrobić, są tym co zrobi z nimi to zachowanie. Wokół postrzeganego ciała tworzy się wir, który przyciąga i jakby wysysa mój świat: w tej mierze nie jest to już tylko mój świat, obecny wyłącznie dla mnie, ale świat obecny dla X, dla tego innego zachowania, które się w tym świecie zarysowuje
Maurice Merleau-Ponty w Fenomenologii percepcji, 2001
I dalej:
między innym a mną powstaje teren wspólnoty, moja myśl i jego myśl tworzą jedną tkankę, […] jest to bycie we dwoje, […] jesteśmy dla siebie współpracownikami w doskonałej wzajemności, nasze perspektywy przechodzą na siebie nawzajem, współegzystujemy w tym samym świecie” Maurice Merleau-Ponty w Fenomenologii percepcji 2001
Maurice Merleau-Ponty w Fenomenologii percepcji 2001
Sugestia Merleau-Pontiego każe nam poddać pod rozwagę fakt, że do uobecnienia konieczne jest fizyczne doświadczenie cielesności DRUGIEGO, jednakże w przypadku komunikacji zapośredniczonej medialnie cielesność ta często zostaje wyrugowana, okrojona, zastąpiona, itp. W.J. Ong, mówi wręcz w przypadku pisma o komunikacji „nieobecnego z nieobecnym”, kiedy czytelnik odbiera komunikat nadany przez autora tekstu, czasami po kilku wiekach. Wynikałoby z tego, że w przypadku wszystkich rodzajów teleobecności, powinny istnieć jakieś formy zastępcze tego ukonkretnienia, jakieś sugestie pozwalające odtworzyć tę namacalność DRUGIEGO i faktycznie wydaje się, że każde medium ma na to swoje sposoby.
Najbardziej efektywne pod tym względem są media cyfrowe, dzięki którym możliwe jest doświadczanie wirtualnych „reprezentacji” cielesności – zróżnicowane zmysłowo, generowane cyfrowo formy uobecnienia ludzkiego ciała na przykład jako awatary. Zdaniem Michała Ostrowickiego proces odtwarzania cielesności noszący znamiona uobecnienia może mieć wymiar symulacyjny, kiedy dochodzi do połączenia odczuwania przestrzeni fizycznej i elektronicznej, i staje się możliwa ich synchroniczna modyfikacja w procesie mediatyzacji (bycie tu i tu jednocześnie); dialogiczny, to synchroniczne doświadczanie polisensorycznej komunikacji pomiędzy użytkownikami (bycie z innymi przy jednoczesnym braku ich obecności) i wreszcie personalny związany z poszerzeniem doświadczenia swojej tożsamości o „tożsamość elektroniczną” („rozbudowywanie siebie”, wnikanie do elektronicznej antroposfery i współkreowanie jej z innymi użytkownikami tak, jak to ma miejsce na przykład w grze Second Life).
Te kwestie, dla nas jako użytkowników cyfrowych mediów wydają się oczywiste, niezależnie od formy ich artykulacji, nasuwa się jednak jedno kluczowe pytanie, czy te wirtualne formy OBECNOŚCI byłyby możliwe bez wcześniejszej znajomości doświadczenia źródłowego, kiedy czyjaś cielesna OBECNOŚĆ pozwala mi stworzyć wzór/archetyp umożliwiający nadpisanie wszelkich ubytków wynikających z użycia danego medium. Krótko mówiąc muszę wiedzieć „jak to jest”, żeby „nadpisać”, kiedy czegoś brakuje. Tę kwestię pozostawiam do rozpatrzenia.
Grażyna Osika
[…] Kiedy wchodzimy w tę romantyczną narrację i próbujemy uchwycić sens In-Yun, zaczynamy rozumieć, że to nawarstwianie się kolejnych spotkań, musi realizować się dzięki jakiejś formie szczątkowej uwagi na drobiazgach, „muśnięciach losu”, dzięki którym ktoś komuś zapada w pamięć aż do pełnego skupienia. W takim znaczeniu koncept In-Yun dobrze oddaje proces budowania relacji, kiedy nasze spojrzenie pada na kogoś i dochodzi do uświadomienia sobie jego istnienia. „Doświadczenia tego nie sposób zignorować ani osłabić, bowiem zmusza ono do obdarzenia kogoś uwagą w najpełniejszy sposób, tj. w stanie czujności. I ten stan czujnego doznawania cudzego istnienia jest zrozumiały sam przez się” (https://communico.pl/obecnosc-drugiego/). […]