Praktyki bliskości
Do rozumienia świata i siebie w nim potrzebujemy szkieletów pozwalających strukturyzować nasze myślenie. Dla mnie jedną z ulubionych takich konstrukcji intelektualnych, wśród wielu innych narzędziowych imaginariów, jest zaczerpnięty z antropologii kulturowej koncept procesów rytualnych Arnolda van Gannepa rozwijany także przez Victora Turnera. Koncept ten pomocnie wspiera nas w odnajdywaniu wyjaśniającego wzoru w ludzkich praktykach pozwalając wydobywać z nich jakiś SENS.
Z tego punktu wiedzenia, na przykład, zabieganie przedświąteczne przestaje być kompulsywnym, chaotycznym stanem, ale może stać się początkiem drogi prowadzącej od tego, co trywialne do odświętności – od profanum do sacrum. Jak podpowiada nam Gannep:
„samo istnienie sacrum, jak również towarzyszących mu obrzędów, ma tę cechę charakterystyczną, że jest zjawiskiem zmiennym. Sacrum nie jest bowiem kategorią bezwzględną, ale kategorią manifestującą się w szczególnych sytuacjach. […] Do rzeczywistości sacrum wkracza wtedy, gdy wyrusza w podróż”
Arnold van Gannep Obrzędy przejścia
Przechodzenie żmudnego procesu przygotowań jest początkiem podróży pozwalającym wyjść z codzienności i zanurzyć się w stanie liminalnym, w którym trywialne zabiegi z czasem zaczną obrastać głębszym znaczeniem. Wtedy nasza podróż ma szansę osiągnąć punkt kulminacyjny, w którym profanum połączy się z sacrum. Victor Turner ten moment bycia w czasie i poza nim jednocześnie określa mianem communitas. Communitas to:
„wspólnota, lub nawet współobcowanie równych jednostek”
Victor Turner Proces rytualny
Z komunikacyjnego punktu widzenia jest to czas najbardziej konstruktywny, w którym próbujemy zawiesić wszelkie bariery – niepowodzenia interakcyjne, asymetrie relacji, pielęgnowane wrogości i staramy się otwierać na wspólne świętowanie, sztywna, krępująca struktura społeczna ma się rozpłynąć w równym współobcowaniu. To jest wzór, do którego dążymy.
Pełne jego osiągnięcie nie jest oczywiste, wymaga szeregu działań, praktyk, które otworzą nas na siebie i pozwolą doznać bliskości, wspólnotowości. Coś musimy zrobić, ale też przed robieniem czegoś musimy się powstrzymać. Gdyby chcieć pokusić się o „instrukcję obsługi” świętowania od strony komunikacyjnej to powinniśmy:
- dużo dotykać się – przy powitaniu, przy życzeniach – to pozwala fizycznie budować bliskość – oczywiście tylko tam, gdzie dotyk jest akceptowany
- odzwierciedlać ekspresje mimiczne i gestykulację
- synchronizować się interakcyjnie – pozwalać naszemu ciału naśladować się wzajemnie, lub wręcz wyzwalać zachowania synchroniczne – wspólne toasty, wspólny śmiech, śpiew, taniec wtedy synchronizujemy najbardziej
- deklarować czyste intencje – życzenia, obdarowywanie, pomocność, itp.
- podejmować gesty włączające – częstować, dzielić się jedzeniem, zapraszać do wspólnego działania
- skupiać się na pozytywności – mówić o tym, co przyjemne, nie ograniczać się w prawieniu szczerych komplementów, żartować – smaczne jedzenie stanowi silny wyzwalacz pozytywności
- wyglądać odświętnie – oznaki celebrowania tego momentu, ale nie wyłączająco – żeby nie dystansować
- odświętnie zaaranżować przestrzeń – materialna sugestia „miejsca liminalnego” – ma być inaczej niż zwykle
- podejmować tematy, na które wszyscy mają coś do powiedzenia
- nie stosować toksycznych form wypowiedzi – krytyka, rozkazy, polecenia – to jest czas „wymiany”, nie „panowania”
I najważniejsze nie zrażać się, że nie wychodzi, że na początku jest nico sztucznie, że idzie jak po grudzie… bo doświadczenie i wiedza podpowiadają, że kiedy cierpliwie, krok po kroku konsekwentnie podejmujemy te praktyki to COMMUNITAS urzeczywistnia się, a świętowanie nabiera duchowej głębi… czego szczerze życzę.
Grażyna Osika