Degeneracyjne formy słuchania

Miles Davis jest jedną z postaci mającą zapewnione trwałe miejsce w historii muzyki, jest „uznawany za jednego z najbardziej znaczących, innowacyjnych i wpływowych muzyków XX wieku”https://pl.wikipedia.org/wiki/Miles_Davis. Był prekursorem lub współtwórcą wielu gatunków muzycznych takich, jak: bebop, cool jazz, modal jazz, jazz-rock, funk, fusion, jazz-funk, hard-bop czy post-bop. Dla wielu jego płyta Kind of Blue jest muzyką do zabrania na przysłowiową bezludną wyspę, ale czy mógł być autorytetem moralnym? Lektura biografii, Ja, Miles jego autorstwa napisana przy współpracy z Quincy Troupe pozbawia nas złudzeń (Davis, Troupe, 1993). Innym przykładem jest Freeman Dyson uznany fizyk nagrodzony medalem Lorentza i Maxa Plancka, dostał także nagrodę Enrica Fermiego i Templetona, jak sam podkreśla regularnie czytuje blogi zaprzeczające negatywnym skutkom zmian klimatu, a w wywiadzie z Karolem Jałochowskim mówi tak: „Wybrałem się niedawno na Grenlandię. W to samo miejsce […], gdzie można najintensywniej dostrzec skutki globalnego ocieplenia. Rozmawiałem z żyjącymi tam ludźmi – kochają to! Ocieplenie czyni ich życie nie tylko bardziej spokojnym, ale i wartym zachodu. Mogą zakładać farmy, stawiać hotele, zapraszać turystów. Im jest cieplej, tym lepsza ich sytuacja finansowa. Dla nich w globalnym ociepleniu nie ma nic złego” (Jałochowski, Heretycy, Buntownicy, Wizjonerzy. 22 podróże z największymi umysłami naszych czasów, 2019). Albo James D. Watson, który wraz z Francisem Crickiem i Maurice’em Wilkinsem w roku 1962 otrzymał nagrodę Nobla za odkrycie struktury DNA, a jednocześnie jest rasistą utrzymującym, że inteligencja rdzennych mieszkańców Afryki jest niższa, niż białej razy, jak sam komentuje „chciałby, by było inaczej, […] wszyscy zatrudniający czarnych pracowników wiedzą, że to nieprawda”( Jałochowski, Heretycy, Buntownicy, Wizjonerzy. 22 podróże z największymi umysłami naszych czasów, 2019).
Pojawienie się tych przykładów w kontekście słuchania nie jest przypadkowe, pomaga nam uświadomić sobie ograniczoność autorytetów, których bezkrytyczne słuchanie może stawać się pułapką.
Generalnie słuchanie w komunikacji jest niedocenianą aktywnością, pielęgnujemy przekonanie, że komunikuje się ten, kto mówi. W dużym stopniu wynika to z zaszłości teoretycznych procesu komunikacji i jego liniowego ujęcia. Kluczowy jest nadawca i tak, jest on inicjatorem, ale bez drugiego „elementu ludzkiego” jakim jest odbiorca brakuje dopełnienia, warunkującego zachodzenie komunikacji. Słuchanie to, parafrazując za Martinem Heideggerem, „egzystencjalne bycie otwartym” (Heidegger, Bycie i czas, 2010) na doświadczenie świata, siebie i innych.
Badacze zajmujący się słuchaniem próbując ująć ten fenomen klasyfikowali go w różne kategorie, Schulz von Thun mówił o czterech uszach: informacyjnym, apelującym, relacyjnym, ujawniającym, jest to tzw. kwadrat komunikacyjny. Z kolei Stephen R. Covey mówi o ocenianiu, interpretacji, sondowaniu, doradzaniu, niektórzy zwracają uwagę na słuchanie empatyczne. Nie ma wątpliwości, że w każdym z rozpoznawanych typów słuchania doszukamy się śladów naszych własnych doświadczeń, dlatego trudno jest je kwestionować, raczej należy podążyć wyznaczanym tropem pogłębiając zrozumienie, pomagające w doskonaleniu praktyki słuchania, nie wytykając, że proponowane klasyfikacje są niepełne i nierozłączne (dobra klasyfikacja powinna precyzyjne porządkować grupę obiektów, tj. żadnego z nich nie można zaliczyć do dwóch kategorii).
Niezależnie od tych już wymienianych typów słuchania często zdarza się nam popadać w jeszcze innych rodzaj słuchania, który otwiera nas na informacje o tyle, o ile samą osobę mówiącą uznajemy za wiarygodne źródło informacji mówimy wtedy o „słuchaniu z uznaniem”. A w tym przypadku możemy paść ofiarą własnej, dosyć zawodnej oceny sytuacji.
Kiedy w pragmatyce komunikacyjnej podkreśla się ważką rolę słuchania w domyśle chodzi o otwieranie się na bodźce, których wielość ma zapewnić rozumienie złożoności sytuacji i adekwatne dopasowanie kontekstów zbilżające nas do wiedzy „o co w tym wszystkim może chodzić”. I to jest niepodważalne. Ale w przypadku słuchania „z uznaniem” proces intelektualnej pracy jest już za nami, już uwierzyliśmy KOMUŚ i teraz każdą jego wypowiedź uznajemy za prawdę. Na siłę działania mechanizmu autorytetu zwracali uwagę psychologowie społeczni (Stanley Milgram https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanley_Milgram ; Robert Cialdini https://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_Cialdini), pokazując nam czynniki uruchamiające ten proces oraz jego konsekwencje https://filozofuj.eu/grazyna-osika-dziwna-wspolzaleznosc-zla-i-bezmyslnosci-o-potrzebie-rozwijania-cnoty-uwaznosci/. Bardzo sugestywny jego opis odnajdziemy również w Ucieczce od wolności Ericha Fromma (Fromm, 1993). Jak widać nie są to zagadnienia nowe, jednak martwić może fakt jak bardzo są wciąż ignorowane, wydaje się wręcz, że dzisiaj w dobie influencerów, czyli osób, które zdobyły popularność w Internecie i korzystają ze swojej sławy, wpływając na swoich widzów/czytelników, ich światopogląd, gust, etc.https://sjp.pwn.pl/ciekawostki/haslo/influencer;6368873.html#google_vignette, możemy mówić o drugiej fali ucieczki od wolności. I o ile rozwijanie umiejętności słuchania jest ważnym elementem budowania kompetencji komunikacyjnej, to wykrywanie i eliminowanie wpływu tej toksycznej jego wersji, jaką jest „słuchanie z uznaniem”, powinno stawać się codzienną praktyką komunikacyjną.
Kiedy kogoś cenimy, musimy wiedzieć DLACZEGO i jednocześnie rozumieć, że w kwestiach wychodzących poza ten obszar, może być on/ona omylny, może błądzi, robić i „wygadywać głupoty” tak, jak w przypadku Milesa Davisa, Freemana Dysona lub James D. Watson.
Dlatego bezwarunkowa wiarygodność, jaką kogoś obdarzymy, jest zaprzeczeniem bycia otwartym, jest zaprzeczeniem DOBREGO SŁUCHANIA.
Grażyna Osika