Rozmowy niedokończone
Sztuka definiuje się w artystycznych praktykach, kiedy ujęte w formę doświadczenie znajduje siłę do skomunikowania się ze swoimi odbiorcami, żeby ostatecznie móc wejść z nimi w dialog, zbudować przestrzenie intersubiektywności. Jasne jest, że ten typ praktyk wymaga eksperymentów, czasami stawiania uczestników na emocjonalnej i mentalnej granicy, igrania ze stereotypami, brutalnego traktowania tematów tabu, wychodzenia poza strefy komfortu, przełamywania konwencji, szukania nowych środków wyrazu. Bo to właśnie na tych drogach mają szansę otworzyć się nowe horyzonty rozumienia, nowe formy wrażliwości, rozbudzić nowe obszary doświadczenia, na nich możemy doznawać uwznioślenia, dokonywać przedefiniowań, odnajdywać nowe sposoby działania, przeżywać komunikacyjne uwspólnienie myśli, „ocalać od zapomnienia” lub po prostu „koić ból istnienia” i na wszystkie te sposoby „dotykać ludzkiej duchowości”.
Takie przeżycia są możliwe, potwierdzają to wszyscy, których stały się udziałem, są też ważne z punktu wiedzenia szeroko rozumianej jakości ludzkiego życia, potwierdzają to wszyscy, którzy ich doświadczyli. W związku z tym zasadnicze pytanie jest takie – kiedy stają się możliwe?
Rozumiejąc sztukę jako komunikację podstawowy warunek zdaje się wskazywać na zachowywanie przez twórcę właściwych proporcji pomiędzy formą i treścią. Forma jest niezbędna jako instrument wyrazu, ale to treść ostatecznie nadaje projektowi znaczenie. Przerost formy sprowadza doświadczenie do epatowania „pustosłowiem”, strategicznego skupiania uwagi odbiorcy, która, jakby powiedział Jacques-Marie-Émile Lacan, doprowadza jedynie do zaspokojenia popędliwości skopicznej, staje się „gatką-szmatką”. Z kolei bez adekwatnej formy treść pozostaje milcząca, nieznana, nieujawniona, bez znaczenia. Zatem każda aberacja, tj. brak zachowania proporcji zamyka twórczość na komunikację ze swoimi odbiorcami, niejako na własne życzenie wyklucza dialog lub skazuje na niezrozumienie w najszerszym tego słowa znaczeniu. Artysta projektując doznania dzięki stosowanym środkom wyrazu, musi umieć je „zagospodarować” nadający im określone znaczenie. Na przykład bolesny proces łamania tabu powinien prowadzić do momentu, w którym odsłania się intencja i wizja twórcy pozwalająca dokończyć „rozmowę”, zbudować relację zaufania, że w tym projektowanym przeżyciu jest zawarty jakiś sens. Zachowanie proporcji wymaga zatem od artysty świadomego użycia warsztatu, używając terminologii Lamberta Wiesinga, świadomego kształtowania widzialność/”obieralności”, ale twórca musi mieć także COŚ do zakomunikowania na dany temat, bo przekazywana treść jego doświadczenia jest konieczna jako drogowskaz dla odbiorcy, uwaga ta dotyczy szczególnie tematów tabu, związanych z sytuacjami granicznymi, itp. Jeżeli tak się nie dzieje stwarzamy pozory, zdarzenia artystyczne – SZTUKA staje się wtedy serią rozmów niedokończonych, bo nie dają szansy na dokonanie się tej jakościowej przemiany.
Może w tym kontekście warto odnieść się do tekstu Ewy Chudyby pt.: Na ratunek skakance… i pytać czy jej wątpliwości wobec wystawy Eter autorstwa Katarzyny Mirczak, to efekt jednej z takich rozmów ?
Grażyna Osika
(tekst powstał w ramach dyskusji wokół wystawy Eter autorstwa Katarzyny Mirczak
Czytelnie sztuki- Willa Caro- Gliwice 2017)